Spis treści
Nie raz słyszałam o goglach, które przenoszą w wirtualny świat, ale nigdy nie miała szansy sprawdzić jak działają, jakie dają możliwości i jak człowiek odnajduje się w tej nowej, iluzyjnej przestrzeni. Ostatnio nadarzyła się okazja do wizyty w VRepublic i nadrobiłam te zaległości. Co więcej świetnie się przy tym bawiłam i myślę, że na jednej wizycie w tym miejscu się nie skończy. Jeśli jesteście ciekawi, dlaczego świat VR to świetna zabawa i ekstra sposób na spędzenie czasu przez dorosłych to koniecznie przeczytajcie ten wpis.
Nowoczesny Park Wirtualnej Rzeczywistości VRepublic
Jako miejsce zapoznania się z VR (Virtual Reality) wybrałam bardzo dobrze oceniane miejsce na mapie Krakowa, czyli VRepublic (Kraków, Przemysłowa 4/457). Miejsce na pierwszy rzut oka niepozorne, ale już po kilku pierwszych minutach wszystko było jasne. Zacznijmy od świetnej, przemiłej, kompetentnej obsługi, która wprowadza nas w temat krok po kroku nawet, jeśli nigdy nie mieliśmy odczynienia z goglami i VR. Co więcej obsługa pozostawia dużą swobodę w kwestii wyboru, który program chce się realizować – zawsze są też chętni doradzić, ale nic nie narzucają. Do wyboru jest kilka opcji zestawów gier, rozgrywek, są ścieżki dla różnego poziomu zaawansowania. Nie będę tutaj się rozpisywać – wszystko jest dokładnie przedstawione na stronie VRepublic.
*zdjęcie z oficjalnej strony VRepublic
VRepublic – pierwsza wizyta i zapoznanie ze sprzętem
To była moja pierwsza styczność z VR-em ze mną, jako graczem, więc wszystko było dla mnie kompletnie nowe i ciekawe. Na początku przeszliśmy szybkie szkolenie jak trzymać pady, do czego służą poszczególne przyciski. Na naszych oczach i głowie wylądowało coś w rodzaju kasku z goglami, który był przymocowany do sufitu przewodem. W taki sposób weszliśmy do świata wirtualnej rzeczywistości.
Nietypowa atrakcja turystyczna w Krakowie - VRepublic
Może się wydawać, że to jest przeniesienie 1:1 do innego świata za pomocą wizualizacji. Trochę tak, ale mamy pewne ograniczenia. Po pierwsze zamiast naszych rąk operujemy przyciskami. Po drugie mamy na głowie dość wygodny, ale jednak trzymający nas i ograniczający ruchy kask. Kolejna sprawa to przestrzeń, w której możemy się poruszać, która też ma swoje granice. Najistotniejsze, czyli złudzenie i pewne dziwne poczucie w głowie. Miałam momentami takie coś, że nie czułam tego, co wokoło mnie, trochę jak bym spadała, szła z zamkniętymi oczami i nie wiedziała, co mam pod nogami. Nie bez powodu często pojawia się tutaj problem, jeśli ktoś ma chorobę lokomocyjną.
*zdjęcie z oficjalnej strony VRepublic
VRepublic – w co graliśmy i jakie mam odczucia
Przejdźmy do konkretów, czyli do tego, jaką ścieżkę wybraliśmy i co przetestowaliśmy. Na pierwszy strzał poszło gaszenie pożarów w wielkim mieście. To było szalone i jak na pierwsze zetknięcie się z VR to było coś, co zrobiło na mnie wrażenie. Musiałam latać, obracać się w odpowiednia stronę, wyciągać gaśnicę. Cały ten ruch i koordynacja sprawiły, że najbezpieczniej czułam się kiedy usiadłam. Bardzo fajne doświadczenie, błędnik trochę szalał i było to bardzo intensywne jak na start.
Później stanęłam do kowbojskiej bitwy. Gogle przeniosły mnie do świata jak z westernów. Moim zadaniem było oczywiście obserwowanie skąd atakuje przeciwnik i strzelanie do niego. Na szczęście nie trzeba było tego łączyć z przemieszczaniem się ale celowanie wcale nie należało do najłatwiejszych i nie szło mi tak gładko jak obstawiałam.
Kolejna częścią VR-owej przygody było przeniesienie do podwodnego świata. Taki przyjemny przerywnik i zapoznanie się z możliwościami, jakie daje VR. Trafiamy na dno oceanu i możemy z poziomu wraku statku obserwować przepływającego wieloryba. Daje to bardzo ciekawe odczucie i jest to chwila odpoczynku. Wydaje się że te gry są proste, ale wymagają sporo energii, więc chwila oddechu jest jak najbardziej wskazana.
*zdjęcie z oficjalnej strony VRepublic
Nietypowa atrakcja turystyczna w Krakowie - VRepublic
Przetestowałam też coś dla fanów muzyki. W tej sekcji VR mamy ogromną bazę utworów muzycznych, kilka poziomów trudności do wyboru i finalnie operujemy czymś na wzór mieczy świetlnych, aby porozcinać w odpowiedni sposób przeszkody. Trzeba mieć poczucie rytmu i koordynację. Ta gra wymaga sporo machania rękami i lekkiego gimnastykowania się. Pani z obsługi zaproponowała nam bitwę, gdzie wszyscy mieliśmy ten sam układ i podkład i finalnie porównywaliśmy liczbę zdobytych punktów. Byłam bardzo zadowolona ze swojego wyniku do czasu aż mój towarzysz nie podał swojego… ze trzy razy wyższego.
Na koniec coś, co najbardziej nas wkręciło w akcję i świat VR, czyli obrona miasta z łukiem w dłoni. Wybraliśmy opcję gry w teamie 2 osobowym i broniliśmy miasta przed atakiem orków. Zadanie nie takie łatwe, bo poza sprawdzianem naszych umiejętności celowania, robienia nagłych uników, poddało ogromnej próbie nasze ramiona. Niby to tylko celowanie z łuku, ale już po 15 minutach ostrego atakowania z wody, lądu i powietrza moje ręce zaczęły drżeć z wysiłku i celność spadała. Tutaj w grę wchodził atak, naciąganie cięciwy, przemieszczanie się, obracanie, uchylanie się przed toporkami (tu udało mi się zaliczyć kompletną wywrotkę) i komunikacja z drugim zawodnikiem.
Nietypowa atrakcja turystyczna w Krakowie - VRepublic
Muszę przyznać, że nie sądziłam, że to będzie tak świetna i angażująca zabawa. Do tego również tak męcząca. Dobrej jakości sprzęt i doskonale przygotowana do swojego zadania obsługa VRrepublic tworzy całokształt atmosfery tego miejsca. Jestem pewna, że wybiorę się tam jeszcze nie jeden raz. Jeśli jesteście zainteresowani tym miejscem to pamiętajcie żeby zrobić wcześniej rezerwację.
Dajcie znać w komentarzu czy już próbowaliście VR.
2 thoughts on “Świat VR (Virtual Reality) w Krakowie”