Od razu na wstępie muszę napisać, że nasz 8 – dniowy plan podróży po Islandii nie jest dla osób, które chcą jedynie dotrzeć na miejsce i ponapawać się ładnym widokiem. My bardzo chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej w tym, jak się okazało o wiele za krótkim czasie, dlatego plan podróży jest intensywny, zawiera wszystkie najważniejsze atrakcje na trasie objazdowej po całej wyspie, ale również te trochę mniej znane. Oczywiście nasz plan można bardzo elastycznie modyfikować pod siebie dodając i odejmując któreś z punktów na trasie. We wpisie poza mapką znajdziecie również dokładne informacje o tym czym się poruszaliśmy, gdzie spaliśmy, porady na podstawie naszych doświadczeń z wyprawy po Islandii.
Spis treści
- Kilka wstępnych założeń
- 1 dzień na Islandii – przylot
- 2 dzień na Islandii – zderzenie z naturą i opłatami
- 3 dzień na Islandii – szlakiem serialu „Wikingowie”
- 4 dzień na Islandii – bliskie spotkanie z lodowcem i nasze kolejne top miejsce
- 5 dzień na Islandii – wyprawa na maskonury
- 6 dzień na Islandii – zwiedzanie w deszczu i motyw „Gry o Tron”
- 7 dzień na Islandii – w poszukiwaniu fok
- 8 dzień na Islandii – pokrzyżowane plany i powrót
- Podsumowanie
Islandia w 8 dni - plan podróży + mapa
Główne założenia:
– data pobytu to połowa czerwca – do tego dostosowujemy plan, odzież i inne sprzęty
– trasa dookoła wyspy ze startem w Keflaviku
– wypożyczamy auto na całość pobytu
– nocujemy w hostelach/hotelach – codziennie w innym
– główne posiłki przygotowujemy sami (zabieramy gotowe dania z Polski), śniadania wykupujemy w miejscu noclegu, kolacje/przekąski częściowo zabieramy z Polski, a częściowo kupujemy na miejscu
– dobieramy dodatkowe wycieczki z miejscowych biur podróży
Poniżej mapka z oznaczeniem wszystkich punków na trasie dookoła wyspy.
1 dzień na Islandii - przylot
Nasza podróż rozpoczęła się w Katowicach, skąd lecieliśmy ok 4h20min. Na lotnisko w Keflaviku dotarliśmy o 18:25 czasu lokalnego (Islandia jest 2h do tyłu względem czasu, jaki mamy w Polsce).
Zgodnie z planem zostaliśmy odebrani z lotniska przez pana z wypożyczalni samochodów. Odbiór auta był bezproblemowy i trwał dosłownie kilka minut po czym mogliśmy już ruszyć i rozpocząć naszą wielką przygodę. Szczegóły na temat wszystkiego związanego z wypożyczeniem samochodu na Islandii znajdziecie we wpisie: Wypożyczenie samochodu na Islandii – gdzie wynająć, jakie auto wybrać, jak wygląda zwrot aut.
Islandia w 8 dni - plan podróży + mapa
Po odbiorze auta ruszyliśmy do sklepu, żeby kupić kilka drobiazgów i niezbędną na naszej wyprawie turystyczną butlę gazową (zakupiona w Bonusie za ok 28zł). Przed wylotem doczytałam, że najlepszą, bo najrozsądniejszą cenowo opcją są sieci dużych supermarketów: Bonus (znajdziecie go pod szyldem ze świnką) i Kronan. Warto zaplanować sobie wcześniej zakupy, bo na niektórych odcinkach Islandii przez wiele kilometrów nie spotkacie ani sklepu, ani stacji benzynowej, ani nawet jakichkolwiek budynków czy żywych stworzeń poza owcami.
W każdym miejscu na wyspie można płacić kartą. Często nie ma nawet możliwości zapłacenia gotówką (np. na stacjach benzynowych). Według nas najlepszą i sprawdzoną na tej wyprawie opcją jest płacenie Revolutem (KLIKNIJ żeby założyć) ze względu najkorzystniejsze przewalutowanie.
Początkowo wydawało mi się, że uda nam się zahaczyć po drodze o choć jedną z atrakcji, ale niestety czasowo okazało się to niewykonalne i w pierwszym miejscu noclegowym byliśmy już po 21 (w hostelu już myśleli, że nie przyjedziemy). Pozostało nam podziwianie Islandii z okien samochodu. Jednak muszę przyznać, że tereny w okolicy Reykjaviku nie porywają i mogą Was trochę rozczarować. Na szczęście później wyspa potrafi w sobie rozkochać i zachwycić różnorodnością.
Nasz pierwszy nocleg był w hostelu Héraðsskólinn Historic Guesthouse. Nie byliśmy z niego za bardzo zadowoleni.
2 dzień na Islandii - zderzenie z naturą i opłatami
Drugi dzień na Islandii, ale nasz pierwszy zwiedzany, rozpoczęliśmy od Brúarárfoss. To była pierwsza styczność i z pięknem natury i z systemem opłat za atrakcje turystyczne na wyspie. Praktycznie każdy parking, jaki znajduje się w Golden Circle, te najbardziej popularne oraz te przy atrakcjach okolicy Reykjaviku jest płatny. Zwykle jest to ok 30zł. W części miejsc, nawet na odludziu, znajdują się specjalne punkty, gdzie można zapłacić kartą. W miejscach, gdzie ich nie ma zapłacimy poprzez aplikację PARKA (tu również polecam Revoluta ze względu na koszty przewalutowania). Niech Was nie zwiedzie brak kontroli, bo parkingi są monitorowane i kamery robią zdjęcia Waszej rejestracji (płacąc w punkcie czasem trzeba wybrać konkretne zdjęcie z numerem rejestracji pojazdu).
Kolejna atrakcją tego dnia był spacer przy gejzerach Strokkur. Tutaj akurat mamy bezpłatny parking i wejście. Przy parkingu znajduje się restauracja oraz sklep z pamiątkami. Jeśli zbieracie magnesy na lodówkę to polecam zakupić je właśnie tutaj. My tak zrobiliśmy i zdecydowanie to był dobry wybór, bo ceny były względne, a później nigdzie już tak ładnych maskonurowych magnesów na trasie nie spotkaliśmy (jedynie w sklepiku na lotnisku po odprawie natrafiłam na ciekawe, ale wszystko już się zamykało, więc nie zawsze jest szansa kupić tam cokolwiek).
Kolejno odwiedziliśmy wodospady: spektakularny Gullfoss (nie obawiajcie się iść na punkt widokowy tuż przy uskoku, nie zacina tam wodą tak jak się wydaje, a widok jest niesamowity) i Faxaffos (tutaj jest idealne miejsce na zjedzenie obiadu, bo jest i ławeczka i ładny widok) oraz krater wygasłego wulkanu – Kerið. Przypadkowo trafiliśmy na spory wodospad Urriðafoss i spędziliśmy tam kilka minut.
Po drodze do noclegu zatrzymujemy się pod atrakcją, która zdecydowanie wymaga założenia kurtki i spodni wodoodpornych, czyli wodospad Seljalandsfoss (to tu można odbyć spacer za strugą wodospadu) oraz Gljufrabui – ukryty w szczelinie między skałami.
Drugą noc spędzamy w Paradise Cave Hostel i to miejsce było jak dla nas ok + bardzo miła obsługa.
3 dzień na Islandii - szlakiem serialu „Wikingowie”
Ten dzień rozpoczęliśmy od niesamowitej atrakcji jaką była kąpiel w basenach termalnych Seljavallalaug Swimming Pool. Jest to już chyba jedno z bardzo niewielu miejsc na dziko, gdzie nie trzeba płacić za wstęp. Polecam odwiedzić ten basen rano. Nam się udało i byliśmy tam chwilę sami, a chwilę w zaledwie 4 osoby. W drodze powrotnej do auta (do samych basenów od miejsca postoju idzie się może 10 minut) minęła nas ogromna grupa turystów. W basenie są 2 głębokości, a woda jest przyjemnie ciepła. Obok jest budynek, gdzie można się przebrać i zostawić ubrania.
Po drodze zaliczamy Drangurinn, gdzie można zobaczyć stare budynki gospodarskie. Podobne budynki spotkaliśmy wielokrotnie na trasie na południu i wschodzie wyspy.
Kolejny punkt na mapie podróży to oczywiście wodospady. Pierwszy z nich nie tylko robi wrażenie wizualne, ale jest też gratką dla fanów serialu „Wikingowie”, bo to właśnie on był tłem dla scen z Flokim, który dociera na Islandię. Mowa tutaj o wodospadzie Skógafoss. Warto obejrzeć go z dołu, ale również wejść po schodkach i zobaczyć jak prezentuje się z góry. Tuż obok znajduje się kolejny spektakularny wodospad Kvernufoss, gdzie można wejść za taflę wody. To miejsce szczególnie urzekło mojego towarzysza podróży i zajmuje 1 miejsce w jego top 3 atrakcji na Islandii.
Plan na ten dzień był zdecydowanie zbyt obszerny, dlatego odpuściliśmy prawie 1,5h spacer do wraku samolotu Solheimasandur. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że jest wiele atrakcyjniejszych miejsc jeszcze do zobaczenia, więc nie żałujemy tej decyzji.
Kolejnym miejscem postoju była The Endless Black Beach. Wyjechaliśmy na skarpę w okolicy latarni morskiej (mały i mocno oblegany parking). Tu polecam nałożyć na siebie coś cieplejszego (nie zwracajcie uwagi na to, że niektórzy są w krótkim rękawku), bo niesamowicie wieje, a miejsce jest idealne żeby spędzić tam chwilę czasu, pospacerować i podziwiać widok na czarną plażę i Dyrhólaey – ostaniec skalny wyżłobiony przez fale. Następnie trasa prowadzi w dół na Reynisfjara Beach, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć to najbardziej instagramowe, fotografowane miejsce tej części Islandii, czyli Hálsanefshellir i Hálsanefshellir Cave, a w ich tle równie sławny kciuk.
Następnie walcząc z czasem i pomijając gratkę dla fanów „Gwiezdnych Wojen”, czyli jaskinię Yody (oznaczam Hjörleifshöfði na mapie, gdyby ktoś z Was chciał się wybrać), pokonaliśmy dość długi odcinek trasy jadąc do miejsca rozsławionego przez teledysk Justina Biebera. Droga do Fjaðrárgljúfur jest niesamowicie ciekawa ze względu na widoki na ogromne, niekończące się połaci skał wulkanicznych pokrytych mchami. Wizualnie przypomina mi to trochę pleśń w bardzo dużym powiększeniu.
Z tego miejsca pojechaliśmy już prosto do hostelu. Nocleg był w Hali Country Hotel & Restaurant. To miejsce bardzo polecamy na nocleg.
Jeśli zależy Wam na widoku lodowych brył na jeziorze na tle już trochę mniej intensywnie świecącego słońca to można zatrzymać się jeszcze na parkingu przy Jökulsárlón (parking jest płatny). My zaplanowaliśmy cofnąć się do tego jeziora polodowcowego następnego dnia.
4 dzień na Islandii - bliskie spotkanie z lodowcem i nasze kolejne top miejsce
Nasz plan pokrzyżowała zmieniająca się prognoza pogody. Mieliśmy wykupioną wycieczkę na 3h trekking po lodowcu, ale ze względu na zapowiadane opady i wiatr zrezygnowaliśmy. Wycieczkę bookowaliśmy na polecanej przez innych turystów stronie GET YOUR GUIDE (kliknij i sprawdź oferty wycieczek). Plusem jest to, że w razie zmiany planów czy gorszej pogody można z wycieczki zrezygnować do 24h przed terminem wyprawy – odpowiedź biura turystycznego i zwrot kosztów na konto u nas był błyskawiczny.
Chcąc mieć chociaż namiastkę wrażeń z lodowca najpierw pojechaliśmy pod mniej uczęszczane jezioro polodowcowe Fjallsárlón, a następnie zatrzymaliśmy się pod Jökulsárlón i Diamond Beach. Po obu jeziorach pływają łodzie z turystami i taką wycieczkę również można wykupić sobie z wyprzedzeniem na stronie GET YOUR GUIDE. Jeśli decydujecie się na opcję z wycieczką zostanie mniej czasu na realizację planu podróży. Ustalając godzinę wyjścia trzeba też brać pod uwagę, że śniadania w hostelach /hotelach zaczynają się zwykle o 7:30 i w niektórych miejscach podobnie jest z godzinami wymeldowania.
Następnie pokonaliśmy bardzo długi i malowniczy odcinek trasy, gdzie dość często zatrzymywaliśmy się żeby podziwiać widoki, klimatyczne urwiska, plaże itp. Tutaj opcjonalnie można wybrać się na Stokksnes (oznaczam na mapce). Przejeżdżając przez dość mroczny tunel wydrążony w skale wjechaliśmy w mniej uczęszczane przez turystów i bardziej dzikie tereny Islandii. Pierwszym punktem tutaj był stosunkowo mały, ale malowniczo usytuowany wodospad Skútafoss i dużo, dużo dalej Nykurhylsfoss i Folaldafoss. Później szutrowa i stroma droga wiodła nas w górę, wyżej i wyżej (tu podziękowaliśmy za napęd na 4 koła i większe auto). Wjechaliśmy dosłownie na szczyt góry, gdzie leżał jeszcze śnieg, nie było zasięgu na odcinku kilkunastu kilometrów i dookoła nie było żywej duszy.
Po kolejnym bardzo długim odcinku jazdy z pięknymi widokami już na zakończenie dnia wspięliśmy się jeszcze w jedno miejsce i to był widok warty wędrówki. Dwa przepiękne wodospady Hengifoss i Litlanesfoss. Ten drugi zajął szczególne, 2 miejsce na naszej liście top 3 miejsc odwiedzonych na Islandii. Tutaj polecam iść lewym brzegiem wąwozu, albo wejść lewym, a zejść prawym, bo inaczej ominie Was najlepszy widok na wodospad.
Po tym spacerze pojechaliśmy już bezpośrednio do kolejnego noclegu – Eyjólfsstadir Guesthouse, który rozpieszcza widokami z okien. Samo miejsce noclegowe oceniamy dobrze mimo cienkich ścian, przez które rano było słychać sąsiadów.
5 dzień na Islandii - wyprawa na maskonury
5 dzień wyprawy po Islandii zaczęliśmy od 2h drogi specjalnie po to żeby zobaczyć jeden z symboli wyspy. Najbardziej urocze i niepozorne stworzenia – maskonury. To było jedno z moich marzeń odnośnie tej wyprawy, dlatego ruszyliśmy do Borgarfjarðarhöfn, co bardzo polecam, bo nigdzie indziej już nie spotkaliśmy tych ptaków.
Następnie przeszliśmy się na stare kratery wulkaniczne Gönguleidir i ruszyliśmy w kolejne kultowe i instagramowe miejsce Stuðlagil. W tym przypadku liczyłam na coś więcej niż tak krótki odcinek kanionu, jednak wciąż te formacje skalne ogólnie wzbudziły mój podziw. Tutaj ważna rada żeby jechać od razu na lewą stronę rzeki, a nie na punkt widokowy z metalowym podestem i schodami (gorzej widać formację skalną i nie można zejść do kanionu). Nas nawigacja poprowadziła właśnie prosto na punkt widokowy i dopiero musieliśmy się wracać żeby wejść na pieszy szlak do kanionu (najlepiej kierować nawigację na Stuðlafoss Waterfall).
Kolejnym przystankiem były wodospady Selfoss, Dettifoss – najpotężniejszy wodospad Europy, który zagrał w filmie „Prometeusz” oraz Hafragilsfoss, które znajdują się w niewielkiej odległości od siebie. Później kierowaliśmy się już prosto do hotelu Vogafjós Farm Resort. To miejsce zaskoczyło nas szczególnie podczas śniadania. Towarzystwa krów się zupełnie nie spodziewaliśmy. Sam nocleg był w porządku.
Na koniec 4 dnia wybraliśmy się do Mývatn Nature Baths na jakieś 2h. Nie robiliśmy wcześniej rezerwacji i weszliśmy bez kolejki. Cena biletu to około 200zł (cena aktualna w czerwcu 2024r.) za osobę, nie ma limitu czasowego, można dokupić sobie napoje (woda jest darmowa i ustawiona tuż przy basenach). Idąc tam musicie być przygotowani nie tylko na doznania termalno – kąpielowe, ale również zapachowe. Ogólnie w całej okolicy w powietrzu unosi się charakterystyczny zapach siarki (dla wielu to po prostu zapach jajeczny). Na terenie basenów jest on intensywny plus podbija go gorące powietrze i para unosząca się znad wody. Baseny są płytkie, więc nie trzeba umieć pływać. W różnych strefach mają różną temperaturę. Dla nas to była alternatywa dla mocno obleganych i choć o wiele większych basenów Blue Lagoon (do nich byśmy nie dotarli, bo przez wybuch wulkanu zamknięto drogę dojazdową).
6 dzień na Islandii - zwiedzanie w deszczu i motyw „Gry o Tron”
Piąty dzień przywitał nas paskudną pogodą. Padał deszcz i mocno wiało, temperatura spadła do około 5°C. Uzbrojeni w płaszcze przeciwdeszczowe ruszyliśmy na obszar geotermalny Hverir, który celowo pominęliśmy poprzedniego dnia. Jeśli zapach w miasteczku i na basenach termalnych przytłacza to tutaj mimo deszczu i wiatru jest momentami miażdżący i wyrywający z butów. W czasie deszczu warto rozważyć samo obserwowanie bulgoczących kraterów i kopcących źródeł z punktu widokowego, bo glina i niebieskie błoto kompletnie i długotrwale oblepia buty (nie mogliśmy tego doczyścić, więc do auta wsiadaliśmy dopiero po przebraniu butów na inne).
Kolejne miejsce do którego warto zajrzeć, w szczególności jeśli jest się fanem „Gry o tron”, jest Grjótagjá. To jaskinia lawowa z gorącą wodą w której nakręcono słynną gorącą scenę między Jonem Snowem a Ygritte.
Następnie wspięliśmy się na szczyt uformowanego ponad 2500 lat temu wulkanu Hverfjall. Ze względu na kiepską pogodę odpuściliśmy spacer dookoła krateru. W zamian za to przeszliśmy się po powulkanicznych kalderach w Skútustaðagígar – jest ich tam sporo, jedna obok drugiej.
Kolejnym, dłuższym przystankiem był dla nas Húsavík, bo tam mieliśmy wykupiony 3 godzinny rejs, gdzie oglądaliśmy wieloryby. Wypływaliśmy z Moby Dick i robiliśmy miesiąc wcześniej rezerwację na stronie GET YOUR GUIDE.
Tu moja ogromna przestroga, żeby po pierwsze na ten rejs ubrać się ultra ciepło (mimo skafandrów jakie dostaje się przed wejściem na statek na morzu mocno wieje i po 3h można zmarznąć i przemoknąć od fal, które dostają się na pokład). Po drugie i nawet ważniejsze żeby dobrze rozważyć taki rejs. Na statku buja niesamowicie i mnie, ale też innego uczestnika dopadła taka choroba morska (żaden Aviomarin nie pomaga, bo próbowałam), że ⅔ rejsu przeleżeliśmy na deskach pokładu na tyle kutra walcząc o przetrwanie. Nie żartuję, bo poza mdłościami, na pokład wlewała się woda, chlustało falami w twarz i do tego tak bujało że turlaliśmy się z prawej na lewą. Teraz brzmi zabawnie, ale w tamtym momencie do śmiechu nam nie było – statek nie zawróci do portu wcześniej ze względu na kilka osób. Mdłości trzymały mnie jeszcze po śniadaniu następnego dnia. Mimo, że udało mi się przed tym wszystkim jednak zobaczyć kilka razy wyłaniającego się z wody wieloryba to nie jestem pewna czy było warto i ponownie nie wybrałabym się na taki rejs.
Tego dnia ostatnim punktem na naszej drodze był wodospad Goðafoss. Stamtąd ruszyliśmy prosto do miejsca noclegu. Hotel Natur wspominam bardzo dobrze.
7 dzień na Islandii - w poszukiwaniu fok
7 dzień nie jest już tak mocno wypełniony atrakcjami, ale jest sporo trasy do przejechania. Przecieliśmy przez Akureyri – dość duże miasto, gdzie mogliśmy obserwować trochę islandzkiej architektury, a raczej poznać bliżej ich styl zabudowy miejskiej. Później rozpostarła się przed nami piękna, malownicza trasa wśród zielonych pól, gór ze szczytami ukrytymi w chmurach i masa przestrzeni. Zjechaliśmy odrobinę z głównej drogi żeby zobaczyć Kolugljúfur Canyon.
Po dojechaniu w okolice Hvammstangi i zachęceni banerami pojechaliśmy jeszcze 30 min drogi na północ w poszukiwaniu fok. Jest to miejsce, gdzie widywane są na brzegu najczęściej jednak zwykle w słoneczne i mniej wietrzne dni (w naszym terminie wizyty wiatr urywał głowę i było chłodno choć słonecznie).
8 niepełnych dni to za mało żeby objechać wyspę i wybrać się również na fiordy, więc musieliśmy odbić już w stronę Reykjaviku. Na trasie weszliśmy jeszcze na krater Grábrók oraz zobaczyliśmy wodospad Glanni. Ostatnią noc spędziliśmy w Icelandair Hotel Hamar, gdzie tuż pod oknami są pola golfowe.
8 dzień na Islandii - pokrzyżowane plany i powrót
Na ostatni dzień podróży po Islandii zostawiliśmy Þingvellir, gdzie zobaczyliśmy bazaltowe formacje skalne Lögberg i wodospad Öxarárfoss. Na ten dzień mieliśmy też zaplanowany trekking w okolicach wulkanu Fagradalsfjall. Niestety wybuch, aktywność wulkanu oraz lawa pokrzyżowały nam plany. Tuż przed ruszeniem na miejsce sprawdziliśmy mapę i wyskoczyło powiadomienie o zablokowaniu głównej drogi dojazdowej do Grindaviku. Ze względu na tą informację i to że ryzykowne byłoby utknąć gdzieś na parę godzin przed wylotem nie podjęliśmy próby przedostania się w tamte okolice. W związku z tym przestaliśmy się spieszyć i na spokojnie pojechaliśmy do Reykjaviku, gdzie spakowaliśmy bagaże, przygotowaliśmy auto do zwrotu (to jest osobna i dość ważna historia, którą macie opisaną we wpisie: Wypożyczenie samochodu na Islandii – gdzie wynająć, jakie auto wybrać, jak wygląda zwrot auta), przejechaliśmy głównymi ulicami miasta żeby zobaczyć najsłynniejszy w Reykjaviku kościół – Hallgrímskirkja.
Lot mieliśmy o 20:15 czasu lokalnego, więc o 17 byliśmy już w wypożyczalni. Zwrot auta był szybki i bezproblemowy po czym zostaliśmy odwiezieni na lotnisko.
Podsumowanie
Zapewne można było zaplanować tą 8 dniową trasę nieco inaczej. My zakładaliśmy, że chcemy objechać całą wyspę i zobaczyć tyle ile się da. Pierwsze dni były intensywne, na planie jest wiele miejsc do odwiedzenia, a kolejne mają bardzo długie trasy przejazdów, dlatego końcówka jest trochę luźniejsza, bo i sił już mniej. Mam nadzieję, że plan Wam się przyda i da chociaż jakieś rozeznanie jak i co na Islandii zobaczyć. W sumie pokonaliśmy razem ponad 2000km.
Czy ten plan był dla Was przydatny?
4 thoughts on “Islandia w 8 dni – plan podróży + mapa”