Jakiś czas temu przyszła do mnie paczka PR z produktami z serii, którą dobrze kojarzę i bardzo chciałam przetestować. Mowa tutaj o serii Hydro Lipidium od Bielenda, czyli linii bezzapachowej i bez dodatku barwników. Sprawdziłam na swojej skórze 3 produkty i finalnie 1 z nich stał się moim hitem, jeden super mi się sprawdził, a do ostatniego wiem, że nie wrócę. We wpisie rozwiązanie zagadki, który z nich jest który.
Spis treści
Cechy wspólne produktów Bielenda Hydro Lipidium - moja opinia
Seria jest bezzapachowa i bez barwników
Dobry wybór dla skór wrażliwych, alergicznych, suchych, z zaburzoną barierą hydrolipidową skóry
Wysokolipidowy krem barierowy silnie regenerujący Bielenda Hydro Lipidium - moja opinia
– wysokolipidowy krem barierowy Hydro Lipidium to 50ml za 29,99zł
– lekka, kremowa, otulająca formuła – nie pozostawia na skórze ani tłustego, ani lepkiego filmu
– łatwo się rozprowadza
– wysokolipidowy krem barierowy Hydro Lipidium szybko się wchłania
– zawiera składniki wspomagające odbudowę, regenerację i wzmocnienie naturalnej warstwy ochronnej skóry, nawilżające, kojące, łagodzące
– bardzo dobrze nawilża, koi i wygładza skórę. Jak na tą lekkość to doskonale na tym polu sobie radzi i nie obciąża skóry.
SPF50 krem barierowy nawilżająco-ochronny Bielenda Hydro Lipidium - moja opinia
– SPF50 Bielenda Hydro Lipidium to 30ml za 29,99zł
– na opakowaniu brak bardzo ważnego oznaczenia czyli UVA w kółeczku – może to oznaczać, że krem nazywany ochronnym jednak nie chroni przed promieniowaniem UVA, czyli tym, które jest obecne cały czas niezależnie od pogody i wpływa na procesy starzenia się skóry i może być przyczyną nowotworów skóry. Jednak umieszczanie tego symbolu nie jest obowiązkowe nawet jeśli produkt spełnia warunki i chroni przed UVA. Brak niestety zniechęca mnie do korzystania z tego produktu.
– podczas aplikacji wydaje się dość lekki, ale po rozprowadzeniu, wsmarowaniu i wchłonięciu jednak daje poczucie tłustości na skórze – jestem przyzwyczajona do ultralekkich form, więc może to potęguje te moje odczucia względem tego SPF-a
– lekko bieli i to pozostaje (ale nieznacznie) widoczne na skórze po całkowitym wchłonięciu się kremu
– SPF50 Bielenda Hydro Lipidium daje na skórze błyszczące wykończenie
– zdarzyło się że zrolował mi się na linii włosów, w okolicy brwi, między brwiami i przy uszach – wymaga dość szybkiego rozpracowania/wpracowania w skórę
– potrzeba go całkiem sporo na raz (szczegóły z ważenia w zapisanej relacji na profilu na Instagramie)
– sprawdza się jako 2w1, czyli krem ochronny i krem nawilżająco – pielęgnacyjny na dzień
– niestety, ale nie jestem skłonna wrócić do tego produktu ponownie
Serum barierowe nawilżająco-kojące Bielenda Hydro Lipidium - moja opinia
– serum barierowe nawilżająco-kojące Bielenda Hydro Lipidium to 30ml za 29,99zł
– opakowanie z pipetą zupełnie zupełnie się nie sprawdza, bo ciężko nabrać nią porcję serum – podobno są też wersje z pompką, więc takiej szukajcie
– formułą przypomina krem, jest lekkie i łatwo się rozprowadza na skórze
– serum barierowe Hydro Lipidium szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej ani lepkiej warstwy
– zawiera składniki wspomagające odbudowę, regenerację i wzmocnienie naturalnej warstwy ochronnej skóry, nawilżające, kojące, uelastyczniające i zmiękczajace
– świetnie nawilża oraz odżywia i przy skórach mniej wymagających nawilżenia można przy nim już pominąć nakładanie kremu
– wpisałam je na listę moich ulubionych, budżetowych serów z drogerii
Znacie tą serię?