Jak miło spędzić wieczór w domowym zaciszu, kiedy za oknem szaleje wiatr i nie ma mowy o wyjściu chociażby na spacer? Najlepiej zaszyć się pod kocem, z herbatą lub lampką wina i odpalić fajny serial. Jest ich całkiem sporo, ale ostatnio moją pozytywną opinię zebrała produkcja Netflixa, która miała swoją premierę w styczniu. Zdradzę Wam czy warto obejrzeć serial „Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie”.
Ostatnio oglądam mniej filmów oraz seriali i nie nadążam za nowościami. Przekonałam się jednak, że nie zawsze jest, czego żałować. Wiele produkcji powiela wciąż te same schematy, są rozłożone na 10 sezonów, choć już przy drugim wątki są tworzone na siłę, ciągną się jak flaki z olejem, a akcja rozkręca się dopiero w ostatnim z 30 odcinków sezonu. Czasami po pół godzinie szukania ciężko ustrzelić serial, który naprawdę nas wciągnie. W przypadku Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie coś od razu mnie przyciągnęło i trzymało przy ekranie do ostatniego odcinka.
,,Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie" – długi tytuł, wartka akcja
To, co mnie zaskoczyło już na początku oglądania to długość odcinków. Niecałe 30 minut łącznie z napisami w połączeniu z tym, że w serialu cały czas coś się dzieje, sprawiły, że nim zdążyłam mrugnąć już byłam w połowie sezonu. Jest to ogromny plus, bo człowiek nie nudzi się zbędnymi i nic niewnoszącymi scenami, dialogami czy długimi przerywnikami na pokazanie scenerii. Akcja jest wartka i co chwile dostajemy jakieś nowe wskazówki, zwroty akcji itp., rozważamy możliwości, sprzeczności, kuriozalność wielu scen i wydarzeń, dzięki czemu nie ma nudy i przyjemnie się ogląda.
Serial, którego sama nazwa skazuje, czego możesz się spodziewać
,,Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie” – czy nie przywodzi Wam to na myśl znanego dramatu o tytule Kobieta w oknie? Dokładnie z tego filmu zaczerpnięty został główny motyw serialu, jednak jest to wersja parodiowa. W całości znajdziemy wymieszanie różnych gatunków, od thrillera, poprzez komedię i dramat, a kończąc na romansie, co finalnie tworzy serial, który świetnie się ogląda. Twórcy nie mogli wybrać lepszej odtwórczyni głównej roli. Kristen Bell idealnie wpisała się w klimat przerysowanej, szalonej sąsiadki artystki, której kieliszek pomieści zawartość całej butelki wina. Sama postać, jej fobie i chwilowe odcięcia świadomości, rozterki i poszukiwania są typowo komediowe. Co ciekawe w obsadzie znalazł się również Cameron Britton, którego wielu z nas kojarzy z roli jednego z najokrutniejszych zbrodniarzy przedstawionych w serialu Mindhunters. Tutaj jest on łagodnym, dobrotliwym dozorcą, co tworzy w głowie pewien dysonans, ale też wprowadza nutkę niepewności względem możliwości rozwoju tej postaci. Sam wątek kryminalny tylko z pozoru wydaje się sztampowy. Z czasem pojawiają się zwroty akcji, niepasujące do naszych teorii elementy i tropy. Serial bawi, ale ma w sobie też zagadkę, którą staramy się rozwiązać aż do ostatniego odcinka.
Idealny przykład manipulacji i wpływu na nasz sposób postrzegania świata
Serial ,,Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie” to idealny przykład ilustrujący, w jaki sposób przedstawienie danej sytuacji i narracja wpływa na sposób postrzegania przez nas konkretnej postaci. Duża część filmu to domysły, a czasem urojenia szalonej sąsiadki, jednak sprawiają one, że zaczynamy myśleć w konkretny sposób, uznajemy, że to na pewno jest morderca, a to ofiara. W punkt pokazuje to jak łatwo dajemy sobą manipulować innym ludziom poprzez ich opinie, domysły, a czasem zupełnie zmyślone historie. Chociażby ze względu na ten aspekt warto obejrzeć serial i sprawdzić się czy jesteśmy podatni na sugestie innych.
Zaskakujące zakończenie – spokojnie, nie będzie spoilerów
Kiedy już wszystkie wątki, teorie i możliwości się ze sobą zapętlają, mieszają i mamy w głowie obstawionego pewniaczka, kto jest zabójcą, następuje moment totalnego zaskoczenia. Nie spodziewałam się takiego finału, ale ma on w sobie coś z komedii i niedorzeczności, więc doskonale wpisuje się w klimat serialu. Dodam jeszcze, że w punkcie kulminacyjnym nie tylko dowiadujemy się kto jest mordercą, ale też wyjawiona zostaje tożsamość kilku innych postaci.
Serial dostaje ode mnie dużego plusa za finalne wyjaśnienie i zakończenie wątków, choć producenci zostawili sobie furtkę do stworzenia kolejnego sezonu zapewne w podobnym klimacie i wciąż z tą samą główną bohaterką, ale z inną historią.