Uwielbiam markę Catch A Tiger i do tej pory każdy ich produkt był dla mnie strzałem w 10 pod względem działania i ceny. W związku z tym wielokrotnie wspominałam tutaj o ich kosmetykach. Kiedy dowiedziałam się że tworzą swój własny SPF byłam bardzo ciekawa i chętna żeby go przetestować. Dzięki uprzejmości marki dostałam swój egzemplarz w prezencie na kilka dni przed premierą. Przetestowałam go w ostatnim czasie na przeróżne sposoby i przychodzę z wpisem z moją opinią jak mi się sprawdził krem ochronno – nawilżający SPF50 od Catch A Tiger.
Spis treści
Jak mi się sprawdził SPF od Catch A Tiger – opinia
– krem ochronno – nawilżający SPF50 od Catch A Tiger to 40ml za 49,99zł
– SPF50, o PPD 16,9, oznaczony UVA w kółeczku – filtry fizyczne i chemiczne
– opakowanie w formie tubki ze zwężonym końcem
– krem ochronno – nawilżający SPF50 od Catch A Tiger ma wyczuwalny, przyjemny zapach
Jak mi się sprawdził SPF od Catch A Tiger – opinia
– kolor zielonkawo – brązowy – lekko koryguje widoczność zaczerwienień, ale przy 0,8g (właściwa ilość na jednorazową aplikację) jest widoczny jako smugi w miejscach, gdzie zastygł i się nie wchłonął w całości
– formułę oceniam jako coś pomiędzy – w moim odczuciu nie jest ani lekka, ani szczególnie ciężka
– nie szczypał mnie w oczy
– poza filtrami ochronnymi zawiera również składniki pielęgnacyjne jak: wąkrota azjatycka, olej jojoba, ekstrakt z tymianku, z kwiatów lotosu, hialuronian sodu, alantoina, więc nie wymaga nakładania dodatkowego kremu pod spód
0,8g to mniej więcej tyle powinniśmy jednorazowo nakładać na samą twarz żeby uzyskać deklarowaną przed producenta ochronę przeciwsłonęczną. Tu wartość zmierzona na wadze jubilerskiej – dla skali na zdjęciu jest opakowanie tego SPF.
Jak mi się sprawdził SPF od Catch A Tiger – opinia
Niestety krem SPF od Catch A Tiger na mojej skórze przetłuszczającej się roluje – robiłam kilka różnych podejść (z bogatszą, warstwową pielęgnacją pod, z samym wodnym tonikiem pod, na wyłącznie umytą skórę, nakładanie porcjami), ale niestety przy 0,8g uzyskuję mniejsze lub większe rolowanie na policzkach, linii włosów i brodzie.
Myślę, że duże znaczenie ma tu prędkość wklepywania/wsmarowywania, bo krem szybko zastyga na skórze a wtedy zaczyna się łuszczyć po przejechaniu dłonią.
Efekty uchwyciłam na zdjęciach, a zainteresowanych większą ilością kadrów zachęcam do obejrzenia ROLKI na moim Instagramie (kliknij tutaj i obejrzyj).
Test na skórze umytej i z nałożonym jedynie wodnym tonikiem.
1 metoda aplikacji – nałożyłam standardowe 0,8g na raz:
2 metoda aplikacji – nałożyłam SPF porcjami, a dokładnie rozdzieliłam standardowe 0,8 grama na 2 części i aplikowałam jedna po drugiej. Przy 1 warstwie było bardzo dobrze, ale już po dołożeniu i rozsmarowywaniu 2 części zaczęło się rolowanie, ale i tak jest lepiej niż przy 1 metodzie:
Jak mi się sprawdził SPF od Catch A Tiger – opinia
W miejscu, gdzie mi się nie roluje, czyli czoło po 10 – 15 min daje wykończenie matowo – satynowe – głównie dlatego żałuję, że akurat u mnie się on nie sprawdza, bo mało który krem SPF nie daje błysku, a na tym mi zależy.
Czytałam różne opinie – od zachwytów po podobne odczucia do moich, więc jak zawsze dobór idealnego i odpowiedniego dla nas SPF to kwestia indywidualna.
Jak sprawdził się ten SPF u Was? Macie takie kremy z filtrem, które u Was są hitem, a u innych bublem i takie, które są fatalne, a innym się sprawdzają?
2 thoughts on “Jak mi się sprawdził SPF od Catch A Tiger – opinia”