Seriale kostiumowe często kojarzone są z opowieściami o dziejach historycznych, z dworskimi romansami czy ekranizacjami lektur szkolnych. Czy aby na pewno słusznie? Czas popularyzacji platform filmowych, nasza stała chęć pochłaniania kolejnych nowości, postęp technologiczny i zwiększanie budżetów produkcji sprawiły, że seriale kostiumowe nabrały zupełnie nowego wymiaru. Pojawia się więcej ciekawych propozycji, które w interesujący i bardzo nieoczywisty sposób łączą ze sobą motyw fantastyki, elementy historyczne jak również tematy ze współczesnego świata.
Za co lubimy seriale kostiumowe?
Inność tego typu produkcji to główny element, który stoi za jej sukcesem. Zawsze możemy spodziewać się czegoś, co nie jest opatrzone, czegoś, czego nie spotykamy na co dzień. Oprawa wizualna często stanowi powód, dla którego mimo słabego scenariusza z chęcią oglądamy dany serial.
Genialny pomysł na fabułę
Serial kostiumowy See kupił mnie już na samym wstępie zaskakującym pomysłem na osadzenie fabuły w świecie gdzie po Ziemi chodzą ludzie pozbawieni wzroku. Fenomenalnie pokazane jest to jak człowiek przystosowuje się do warunków i możliwości jakie ma, jak rozwija inne zmysły zastępując ten, którego nie posiada. Ktoś musiał mieć dużą fantazję żeby żyjąc w dzisiejszych czasach wymyślić wiele patentów i rozwiązań dla świata pozbawionego wzroku oraz dostępu do technologii czy elektryczności.
Seriale kostiumowe to nie tylko ubrania
Pisząc o serialu See nie sposób pominąć scenerię. Twórcy napracowali się nie tylko nad kostiumami, ale również nad tłem, na jakim są one prezentowane. Sceny kręcone są w przepięknych lokalizacjach, które są uzupełniane przez obiekty wpisujące się w postapokalityczny charakter serialu. Cała dopracowana do perfekcji część wizualna sprawia, że oglądając można wczuć się w klimat serialowego świata.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała najgenialniejszej z postaci, jaka została stworzona na rzecz tej produkcji, mianowicie Baba Voss’a, którego gra Jason Momoy. Dla tego bohatera i pokazów jego zdolności warto oglądać serial do samego końca.
Steven Knight po raz drugi
Jeśli jeszcze muszę komuś przedstawiać serial Peaky Blinders, bo o nim nie słyszała, to bardzo namawiam do wciągnięcia tej pozycji na listę seriali do obejrzenia. Mój kolejny z hitów kostiumowych, którego scenarzystą, podobnie jak w przypadku See, był Steven Knight wyróżnia się połączeniem specyfiki rodzinnego biznesu, poczucia humoru i kryminalnych rozgrywek zabarwionych czasem trochę podkoloryzowanymi faktami z historii Wielkiej Brytanii.
Kostiumy w serialu to więcej niż połowa sukcesu
Serial na nowo rozsławił czapki typu flat cap, które, podobnie jak długie płaszcze i kamizelki, są elementem charakterystycznym bohaterów Peaky Blinders. Co więcej, obecna moda na męskie strzyżenie, krótkie boki i długo na czubku, to styl żywcem wyciągnięty właśnie z tego serialu. W klimacie pozostają również panie, które obowiązkowo mają falowane włosy, futra, eleganckie kapelusze i palą papierosy używając lufki. Całości dopełnia oczywiście scenografia. Idealnie oddaje ona klimat, jaki widujemy na zdjęciach z okresu lat 20. Prawdę mówiąc jest to przeniesienie mojej osobistej wizji tamtego świata z mojej głowy na serialowe kadry. Dodajmy do tego jeszcze piękne, brytyjskie akcenty aktorów i mamy serial idealny.
Tommy czy Arthur Shelby?
Dwie postaci, które skradły moje serce. Od początku wywołują masę kompletnie skrajnych emocji w każdym odcinku. Kostiumy to jedno, ale tak bardzo trafny dobór aktorów pod rolę rzadko kiedy się zdarza.
Już samo muzyczne intro robi klimat
Na koniec zostawiłam mojego faworyta, czyli serial kostiumowy Wikingowie. Myli się ten, kto spodziewa się tam wyłącznie krwawej i historycznej fabuły. Ten serial ma w sobie mroczny klimat, mistyczność stworzoną przez niesamowitą scenografię, kostiumy i grę aktorską, ale i świetnych bohaterów, których łatwo obdarzyć sympatią. Jak dla mnie już sama muzyka sprawia, że przenosimy się do wikińskiego świata.
Serial kostiumowy, który zaskakuje historycznie
To prawda, że ta produkcja w dużym stopniu opiera się na prawdziwych zdarzeniach. Osobiście wiele razy z niedowierzaniem sprawdzałam czy faktycznie coś takiego miało miejsce. W tych 6 sezonach wielokrotnie przewijają się sceny kultu religijnego, krwawych obrzędów, które przez dobór kadrów i scenerii wydają się niemal realne.
Barwne postaci
W Wikingach nie ma miejsca na bohaterów bez wyrazu. Jest to serial brutalny, pełen bitew, sojuszów i zdrad, więc przeźroczyste postaci nie mają tam miejsca bytu. Wikingowie to nie tylko rozsławiony Ragnar Lothbrok, którego imię otwiera wszystkie drzwi do sukcesu. W serialu przewinęło się tyle ciekawych postaci, że nie sposób każdą sobie przypomnieć. Niektórych choćby ze względu na to, że byli obecni w nim bardzo krótko, ponieważ bohaterowie nie zważają na własne życie. Wszystko to przez brak strachu przed śmiercią, na którą każdy wiking czeka, bo oznacza ona dotarcie do upragnionej Valhalli.
Warkocze to punkt obowiązkowy
Oczywiste jest to, że kostiumy wikingów są dopracowane do najmniejszego szczegółu jednak całości obrazu dopełniają fryzury. Zarówno kobiety jak i mężczyźni prezentują całą gamę wariacji na temat warkoczy, dredów i wymyślnych upięć.
Punkt wspólny wszystkich 3 seriali
Wszystkie opisywane przeze mnie seriale mają spektakularne sceny walki. W serialu See mamy wiele widowiskowych potyczek, które są nagrane w taki sposób, że widz ma wrażenie jakby walczący faktycznie polegali wyłącznie na zmyśle słuchu. Styl Peaky Blinders to oczywiście typowa strzelanina. Często wymaga ona całej otoczki, planowania, sojuszów a czasem wystarczy najmniejszy punkt zapalny i wszystko ląduje w powietrzu. Jak łatwo się domyślić w Wikingach mamy już naprawdę konkretne i krwawe starcia. Niesamowita jest ilość statystów biorących udział w scenach. Prawie każda bitwa nakręcona jest w inny sposób, co nie jest proste w serialu gdzie mamy tych bitew bardzo dużo.
Spodobał Ci się mój wpis?
Zostaw po sobie komentarz i odwiedź mnie w mediach społecznościowych gdzie znajdziesz więcej ciekawych materiałów